Po bardzo zaciętym meczu Sokół przegrał na własnym parkiecie z KS Rosa Sport Radom 57:59. Mecz był bardzo wyrównany, raz jedna raz druga drużyna uzyskał niewielkie prowadzenie, zwycięzca wyłoniony został w ostatnich sekundach meczu.
Wiedzieliśmy że nie będzie to łatwy mecz, zespół z Radomia to najmocniejszy przeciwnik w tej fazie rozgrywek. W swojej grupie ?B” zajął III.
Od pierwszego gwizdka sędziego, goście postawili wysokie wymagania, mając w pamięci przegraną na własnym parkiecie 44:67 od początku postawili na grę w defensywie. Obroną od połowy boiska skutecznie przeszkadzali w rozegraniu akcji, zarazem nie pozwalając nam wejść w „rytm gry”. Efektem były nasze faule, których po niespełna 30 sekundach mieliśmy na swoim koncie aż trzy. Dwa faule miał nasz podstawowy rozgrywający i ten fakt wymusił zmianę naszej taktyki gry. Z biegiem minut było już coraz lepiej i w połowie kwarty wyszliśmy na prowadzenie 10:4. Nadal jednak nie było to tak jak zakładaliśmy przed meczem. Nasza słaba skuteczność rzutowa oraz wymuszona faulami ostrożniejsza gra w ataku i w obronie – pozwoliła gościom na zniwelowanie straty i wyjście na prowadzenie. Po pierwszej odsłonie meczu to Sokół przegrywał 17:19.
W kolejnej części, spotkanie wyraźnie się wyrównało, było dużo walki o każdą piłkę, zarówno na tablicach jak i w parterze. Oba zespoły popełniały sporo strat, a i skuteczność rzutowa pozostawiała wiele do życzenia.. Ta kwarta jednak zakończyła się wygraną Sokoła, a celna „trójka” Artura Zadrogi sprawiła, że do przerwy nasz zespół prowadził 35:30.
Z uwagi, że był to jeden z ostatnich meczy w sezonie 2009/2010 w naszej hali, to specjalnie dla naszych kibiców postanowiliśmy w przerwie meczu zorganizować konkurs wsadów piłki do kosza.
Wzięło w nim udział dwóch naszych zawodników: Paweł Mazurek i Piotr Barszcz, którzy wykonali po 3 wsady. Wybrana komisja, przyznając punkty za każdą z prób miał wyłonić końcowego zwycięzcę. Konkurs spotkał się z gorącym przyjęciem publiczności, która zachęcała zawodników do efektownych zagrań.
Zwycięsko z tej rywalizacji wyszedł Piotr Barszcz, który otrzymał pamiątkowy puchar.
Po krótkiej przerwie rozpoczęła się trzecia kwarta meczu. Walki i sytuacji rzutowych nie brakowało, jednak przez dłuższy czas żadna z drużyn nie zdobyła punktów.Pierwsi uczynili to koszykarze z Radomia i po dwóch minutach zmniejszyli swoje straty do jednego punktu. W odpowiedzi nasz zespół trafił kilka koszy z rzędu i wyszedł na 10 punktowe prowadzenie. Niestety takiej przewagi nie udało się utrzymać do końca kwarty, jednak przed ostatnią odsłoną, prowadzenie Sokoła 46:41 pozwalało myśleć o końcowej wygranej.
Na początku czwartej kwarty uzyskaliśmy niewielką przewagę. Częściej byliśmy przy piłce, więcej oddawaliśmy rzutów, jednak niestety nie trafiały one do kosza. Mimo słabej skuteczności, jeszcze do 4 minuty utrzymywaliśmy bezpieczną przewagę.
Rywale nie odpuszczali i coraz częściej wymuszali nasze straty w ataku. Postawili wszystko na jedną kartę i mocno naciskali w obronie. Również w ataku zagrali bardzo skutecznie, praktycznie trafiając każdy rzut. W nasze szeregi obronne wyraźnie wkradł się kryzys, ale chyba jeszcze gorzej było w ataku. Przy prowadzeniu 50:47 kilkukrotnie mieliśmy okazję do powiększenia przewagi, ale mimo wielu sytuacji nie potrafiliśmy ich zamienić na punkty. Dodatkowo popełnialiśmy coraz więcej fauli, a to dawało gościom okazję na łatwe punkty z rzutów osobistych. Jak się potem okazało, właśnie ten element gry sprawił, że zespół z Radomia wyszedł na prowadzenie. Przełomowa dla końcowego wyniku była akcja, w której goście trafili za trzy punkty. Jednocześnie nasz zawodnik faulował rywala przy próbie zastawiania pod koszem, dając mu dodatkową szansę na dwa rzuty osobiste.
Dwie minuty przed końcem przegrywaliśmy już 50:59.
To jednak nie był koniec emocji. Za wszelką cenę staraliśmy się odrobić utracone punkty. Czasu było coraz mniej, goście skutecznie przeszkadzali nam w ataku, swoje akcje rozgrywając maksymalnie długo. Czas biegł na ich korzyć.
Zryw Sokoła wyraźnie pobudził publiczność. Wydawało się, że uda się wygrać ten mecz. W ciągu ostatnich 2 minut mieliśmy naprawdę dużo okazji na zdobycie punktów jednak w kilku sytuacjach zupełnie zawiodła skuteczność. Nie tylko niecelne 4 osobiste, ale zwłaszcza dwie akcje spod kosza powinny przynieść bezcenne punkty.
Na niespełna 13 sekund przed końcem meczu Sokół przegrywał dwoma punktami. Po faulu gości, wprowadzaliśmy do gry piłkę z boku. Ta ostatnia akcja meczu należała do nas, a jej skuteczność miała wyłonić zwycięzcę lub doprowadzić do dogrywki. Rola egzekutora przypadła Piotrowi Barszczowi, który zdecydował się na rzut ?za trzy”.
Niestety próba okazała się nieskuteczna. Piłka wprawdzie częściowo była już w koszu, jednak – pechowo dla nas – z niego wypadła, tym samym sprawiając, że to zespół KS ROSA SPORT schodził z parkietu jako zwycięzca.
OKK SOKÓŁ – KS ROSA SPORT 57:59
(17:19) (18:11) (11:11) (11:18)
Punkty dla Sokoła:
Artur Zadroga – 11
Grzegorz Helcbergiel – 0
Przemysław Gadaliński – 2
Paweł Skarpetowski – 2
Jacek Kuchciński – 0
Piotr Barszcz – 24
Paweł Mazurek – 1
Marek Borowy – 0
Grzegorz Szydło – 0
Bartłomiej Pieńkowski – 6
Adam Bieńkowski – 0
Łukasz Ryfa – 11
—
To był bardzo zacięty mecz. Wprawdzie wynik nie był wysoki, ale gra opierała się głównie na grze w defensywie. Wymuszało to wiele strat i błędów w obu zespołach jednak chyba nasz zespół popełnił ich trochę więcej.
Zabrakło nam zwłaszcza skuteczności w ataku, co widać po zdobyczach punktowych naszych zawodników, którzy w większośi wypadli zdecydowanie poniżej swojej średniej meczowej. W wielu sytuacjach piłka powinna znaleść się w koszu, jednak najwyraźniej tego dnia szczęście było po stronie rywali.
Porażka w tym meczu sprawia, że nasz zespół nie liczy się już w walce o 5 miejsce w końcowej klasyfikacji sezonu 2009/2010. Szkoda, bo szansa była naprawdę duża.
Komentowanie zablokowane.