Mecz inaugurujący sezon 2009/2010 przeszedł już do historii.
Po bardzo dobrej grze nasz zespół nieznacznie uległ na wyjeździe UKS Jagiellonka Warszawa 85:81 (20:11) (16:23) (15:25) (34:22)
Przyjeżdzając do W-wy na mecz z finalistą rozgrywek z poprzedniego sezonu nie staliśmy w roli faworyta, zwłaszcza że dodatkowo brakowało nam meczy przedsezonowych.
Na początku przewagę uzyskali gospodarze, jednak z czasem mecz się wyrównał. Zawodnicy z Warszawy wyraźnie uwierzyli w łatwą wygraną nad Sokołem, gdy jeszcze na początku II kwarty osiągnęli kilkunasto-punktową przewagę. Nic bardziej mylnego. Nam nie brakowało ambicji i mozolnie zaczęliśmy odrabiać straty. Po dwóch kwartach gospodarze prowadzili już tylko 2 punktami.
W III kwarcie wyraźnie przejęliśmy inicjatywę i po jej zakończeniu to rywale mieli do odrobienia 8 pkt. Było nieźle, jednak do końca pozostało 10 minut gry IV kwarty.
Jak się potem okazało, zwycięzca został wyłoniony w ostatniej minucie spotkania. Jeszcze na 2 minuty przed końcem prowadziliśmy 77:71, przechwyciliśmy piłkę i… niestety w 100% sytuacji piłka nie wpadła do kosza. Rywale odpowiedzieli celną trójką i było 77:74.
Na tym etapie gry gospodarze próbowali zdobywać punkty wejściami pod kosz i przy tych akcjach sędziowie odgwizdywali nasze faule.
Ponieważ do tej pory mieliśmy ich już ponad 4 w kwarcie, to za każde nasze przewinienie zawodnicy Jagiellonki wykonywali rzuty wolne. Trochę szkoda, bo czas był zatrzymywany, a to nie było dla nas korzystne. Dodatkowo „dzięki” tym faulom parkiet musiało opuścić 2 naszych wysokich zawodników – Paweł Skarpetowski i Łukasz Ryfa – co dodatkowo osłabiło naszą obronę.
W ostatniej minucie prowadziliśmy jeszcze 79:76 jednak nie udało się do końca utrzymać prowadzenia. Jak się potem okazało to własnie rzuty osobiste zadecydowały o wyłonieniu końcowego zwycięzcy, bo rywale praktycznie tylko z tej pozycji zdobywali swoje punkty.
Mecz przegraliśmy, ale biorąc pod uwagę, że był to pierwszy mecz w sezonie, przeciwnikiem był czołowy zespół grupy oraz fakt gry na wyjeździe – to wynik nie był zły.
Na pewno swoją postawą zaskoczyliśmy gospodarzy, którzy – biorąc pod uwagę dość wysoką wygraną nad Sokołem w sezonie 2007/2008 – liczyli na kolejne łatwe zwycięstwo.
Pokazaliśmy się z niezłej strony, a skoro przeważnie kolejne mecze gramy coraz lepiej, to można mieć nadzieję, że w tym sezonie Sokół będzie się liczył w rozgrywkach ligowych.
Punkty dla Sokoła:
Piotr Barszcz – 16
Paweł Mazurek – 10
Bartłomiej Pieńkowski – 6
Paweł Skarpetowski – 10
Łukasz Ryfa – 18
Marek Borowy – 3
Grzegorz Helcbergiel – 2
Artur Zadroga – 5
Przemysław Gadaliński – 11
Jacek Kuchciński – 0
85:81
(20:11) (16:23) (15:25) (34:22)
Komentowanie zablokowane.