Termin wyjazdowego meczu z UMKS Kielce, na prośbę gospodarzy został ustalony na nietypową porę – bo w piątek na godz.21.00.
Trudne warunki atmosferyczne, a co za tym idzie sporo korków po drodze sprawiły, że na 300 kilometrowej trasie mieliśmy spory poślizg. Zgodnie z regulaminem  – o trudnościach z dojazdem i spóźnieniu informowaliśmy  odpowiednie osoby, liczyliśmy że po przyjeździe będziemy mieli trochę czasu na przysługującą nam rozgrzewkę. Na miejscu byliśmy o 21.15, jednak rozpoczęcie meczu ustalono na godz. 21.30. Niespełna 15 minut na rozgrzewkę to zdecydowanie za mało (w praktyce z uwagi na prezentację zespołów itp zostało niewiele ponad 10 minut) – zwłaszcza po ponad 5 godzinnej podróży przydało by się więcej czasu.  Nie było to zbyt fair-play ale trudno, trzeba grać. Tak przy okazji – na samej hali też było wyjątkowo zimno.
Piątkowy rywal to doświadczony zespół, również z grą na pierwszoligowych parkietach. Dobrze się rozumiejący, grający poukładaną koszykówkę i skutecznie rzucający. Jeden z mocniejszych zespołów w II lidze.
Pierwsze punkty zdobył Sokół, ale w odpowiedzi gospodarze zagrali bardzo agresywnie kryjąc na całym parkiecie. Tym samym spowodowali, że popełnialiśmy błędy i straty. Przechwycili kilka piłek i szybko wyszli na prowadzenie. Po dwóch minutach gry przegrywaliśmy już 10 punktami. Wyraźnie nie byliśmy jeszcze w grze. Nie rozgrzane mięśnie i brak czucia piłki nie pozwalało na skuteczne przeciwstawienie się wymagającemu rywalowi, a jakby tego było mało to w wielu sytuacjach również sędziowie sprzyjali gospodarzom. {Mam nadzieję że widzenie jednych rzeczy, a nie widzenie innych (faule, kroki itp) to przez późną porę rozgrywania meczu}.
Po I kwarcie przegrywaliśmy 36:10. Kielczanie mecz zagrali dwoma piątkami, które zmieniały się co kwartę. Podstawowy skład zagrał II i IV kwartę i wbrew pozorom to z podstawowym składem grało nam się lepiej. II kwartę zagraliśmy dużo lepiej, wróciło czucie piłki, lepiej zagraliśmy w obronie. Wprawdzie przegraliśmy ją 30:23, ale nasza gra wyglądała już dużo lepiej. Do przerwy gospodarze wysoko prowadzili 66:33. Mecz toczył się w naprawdę szybkim tempie a dwie rozegrane kwarty minęły zadziwiająco szybko. Tempo meczu dawało nam się we znaki, a oczekiwana przerwa (po dwóch kwartach) dawała szansę na mały odpoczynek. Niestety jak się okazało przerwa trwała zdecydowanie krócej niż w każdym innym meczu więc i odpoczynku nie było zbyt wiele Być może późna pora sprawiła, że organizatorzy chcieli mieć już ten mecz za sobą – zwłaszcza że wynik był już praktycznie rozstrzygnięty.
W kolejnych odsłonach rywale konsekwentnie narzucali szybkie tempo gry. Dobrze rzucali za trzy  (w całym  meczu trafili 10 trójek), jednak zdecydowaną większość punktów zdobyli spod kosza (76 pkt) głównie po penetracjach, często dodatkowo  2pkt + 1pkt. Trudno broniło się takie akcje, bo sędziowie niemal w każdej próbie obrony odgwizdywali faule (czasem niesłusznie). W połowie III kwarty m.in. Piotrek Barszcz miał już na koncie 4 faule i w dalszej części meczu zdecydowanie musiał uważać w obronie – mimo to przy częstym podwajaniu i skupieniu na nim obrony – okazał się najlepszym strzelcem Sokoła z 20 zdobytymi punktami. Dobry mecz rozgrywał również Tomek Gałan, który zdobył 18 pkt i miał 11 zbiórek.
Ostatecznie Sokół wysoko przegrał z ex-pierwszoligowcem 126-64, ale biorąc pod uwagę sytuacje, rozegrał dobry mecz, rzucił rywalom więcej punktów niż w pierwszej rundzie w meczu w Ostrowi. Wynik nie był dobry, ale to była dobra lekcja koszykówki.
Do Ostrowi szczęśliwie dotarliśmy ok godz. 4.20 rano.

UMKS Kielce – SOKÓŁ Ostrów Mazowiecka 126:64
(36:10) (30:23) (31:14) (29:17)

STATYSTYKI

IMG_0333 IMG_0338 IMG_0339 IMG_0340 IMG_0342 IMG_0343 IMG_0347 IMG_0350 IMG_0353 IMG_0354