16 stycznia podejmowaliśmy ostatni zespół w tabeli Polonię Warszawa. Zanim jeszcze rozpoczął się mecz, nastąpiła awaria tablicy wyników. Tym samym spotkanie odbyło się w nieco odmiennej sytuacji.
Na ławce trenerskiej w tym spotkaniu zasiadł Bartłomiej Pieńkowski, który poprowadził zespół pod nieobecność Grzegorza Helcbergiela. Można powiedzieć, że byliśmy faworytem tego meczu, jednak rola faworyta nie zawsze jest łatwa, są oczekiwania i presja wyniku. Na szczęście wywiązaliśmy się z tego „obowiązku” i wygraliśmy mecz – chociaż wynik powinien być zdecydowanie wyższy. Niestety nie wszyscy tego dnia trafiali. Przemek Jaworski, który w ostatnich meczach zdobywał ponad 20 pkt, tym razem miał ich tylko 4, a nasz center zdobył tylko 3 pkt trafiając… trójkę (na szczęście zrobili swoje na deskach zbierając w sumie 21 piłek), brakowało też punktów zawodników rezerwowych. Ciężar zdobywania punktów wzięło na siebie trzech zawodników – Piotr Barszcz, Michał Wojtyński i Bartosz Grudziński, którzy zdobyli w sumie 69 z 80 punktów Sokoła. W tym meczu można było powiedzieć że „Piotrek Barszcz powrócił” – zdobył 34 pkt (do przerwy 24pkt) i zagrał na niezłym procencie rzutowym – 75% za dwa i 55,6% za trzy.
Znakomicie zagraliśmy początek III kwarty, uzyskując „run” 13:0. Wysoka przewaga trochę nas uśpiła i pozwoliliśmy rywalom na kilka łatwych punktów. Jednak mecz był cały czas pod kontrolą. Nasi zawodnicy wyraźnie się rozluźnili i kilka razy próbowali zagrać jakieś efektowne zamiast efektywne akcje akcje – z różnym skutkiem. W ostatniej kwarcie, na 5 minut przed końcem uzyskaliśmy najwyższe prowadzenie 76:52. Wynik był już praktycznie przesądzony trener i dał pograć rezerwowym zawodnikom. Ostatecznie Sokół pokonał Polonię 80:62 i umocnił się się na 5 miejscu w lidze.
SOKÓŁ Ostrów Mazowiecka- POLONIA Warszawa 80:62
(28:18) (15:19) (21:11) (16:14)
więcej zdjęć na Facebooku Sokoła