Po emocjonującym meczu Sokół pokonał UKS Jagiellonka Warszawa 76:68. Początek spotkania nie zapowiadał takich emocji w końcówce meczu, bo już po pierwszej kwarcie nasz zespół prowadził 21:6, a po dwóch kwartach 38:16.
Wydawało się że będzie to kolejny łatwo wygrany mecz, dobrze graliśmy w obronie, nie najgorzej w ataku. W 7 minucie II kwarty prowadziliśmy już różnicą 27 punktów (34:7), jednak tak wysoka przewaga nie wpływała pozytywnie na naszą grę. Mecz się wyraźnie zaczął wyrównywać. Jeszcze do 8 minuty III kwarty Sokół utrzymywał bezpieczne prowadzenie 57:32, jednak skuteczna obrona Jagiellonki, sporo błędów i strat naszego zespołu, słaba skutecznść rzutowa, a w odpowiedzi kilka celnych „trójek” gości – doprowadziły do emocjonującej końcówki.
W 3 minucie ostatniej odsłony przy stanie 63:40 praktycznie oddaliśmy inicjatywę gościom. Zniknęłą gdzieś nasza skuteczność, a stratami można byłoby obdzielić kilka meczy. Koszykarze z Warszawy „złapali wiatr w żagle” i systematycznie niwelowali przewagę Sokoła, zwłaszcza rzutami „za trzy”. Na 2 minuty przed końcem zmniejszyli nawet swoją stratę do 5 punktów (67:62), jednak kolejne cztery zdobyte „oczka” zdobyte przez Sokoła trochę uspokoiły nerwową atmosferę. Ostatnie punkty w meczu, rzutem „za trzy” prawie z końcową syreną zdobyli goście, jednak to my schodziliśmy z parkietu jako zwycięzcy, a wygrana 76:68 dała nam kolejne 2 punkty i pozwoliła utrzymać pozycję lidera w tabeli III ligi.
To nie był dobry mecz w naszym wykonaniu, „swoje” zagraliśmy jedynie w I kwarcie, potem wysokie prowadzenie wyraźnie rozluźniło naszą grę, do której już nie potrafiliśmy powrócić. Najwyraźniej widać to było w IV kwarcie gdy pozwoliliśmy rywalom na zbyt wiele. Brakowało nam koncentracji i „chłodnej głowy” w podejmowaniu boiskowych decyzji. To był mecz (a właściwie ostatnia kwarta) z którego należy wyciągnąc wnioski. Wiemy co trzeba poprawić i w kolejnych meczach takie błędy nie powinny się już przydarzyć. Przede wszystkim musimy grać „swoje” do końca meczu.
W naszym zespole zagrali po raz pierwszy w tym sezonie dwaj nasi wysocy zawodnicy: grający na pozycji „cztery” Paweł Skarpetowski (powrót po kontuzji) oraz Przemek Gadaliński ( podstawowy center w ubiegłym sezonie). Widać było że jeszcze brakuje zgrania, jednak w walce na tablicach mimo niższego składu wypadliśmy całkiem dobrze.
To była pierwsza konfrontacja między rywalami które do tej pory swoje mecze wygrywały wysoką różnicą punktową. Trzeba jednak przyznać że zarówno Legia, Ochota, Jagiellonka jak i Sokół, do tej pory rozgrywały mecze z teoretycznie słabszymi rywalami. Pierwsza konfrontacja dwóch mocnych zespołów wypadła na naszą korzyść jednak takich meczy będzie jeszcze kilka przed nami. Oby wszystkie – nawet po takich emocjach – kończyły się dla nas jako wygrane – czego kibicom i zawodnikom serdecznie życzę.
Za tydzień 19 listopada mecz w Nadarzynie, miejmy nadzieję, że zagramy wreszcie cały mecz „po swojemu” i przywieziemy z Nadarzyna komplet punktów.
OKK SOKÓŁ Ostrów Mazowiecka – UKS JAGIELLONKA Warszawa 76:68
(21:6) (17:10) (21:22) (17:30)
Punkty dla Sokoła:
Artur Zadroga – 12
Grzegorz Helcbergiel – 0
Łukasz Ryfa – 18
Paweł Skarpetowski – 0
Krzysztof Szymański – 0
Piotr Barszcz – 20
Paweł Mazurek – 14
Grzegorz Szydło – 4
Radosław Suwalski – 0
Bartłomiej Pieńkowski – 6
Mateusz Zaręba – 0
Przemysław Gadaliński – 2
Komentowanie zablokowane.