18.10.2008r. W III kolejce Sokół rozgrywał wyjazdowe spotkanie z MKS OCHOTA Warszawa. Faworytem był zespół z Warszawy ale my wierzyliśmy w dobrą grę i wygraną. Początek meczu dawał nadzieję na końcowy sukces. Postawiliśmy rywalowi twarde warunki i od początku obieliśmy prowadzenie, które utrzymywaliśmy prawie do końca pierwszej kwarty…

Jeszcze na 3 minuty przed jej końcem, prowadziliśmy 12:16 jednak w końcówce kilkukrotnie nie trafiliśmy z łatwych pozycji i przeciwnik nas „dogonił” obejmujac prowadzenie 19:18. Mimo że po chwili ponownie obieliśmy prowadzenie, to ostatnie punkty zdobyli koszykarze z Ochoty ustalając wynik na 21:20. Kolejna odsłona toczyła się w dość szybkim tempie, raz jedna raz druga drużyna obejmowała niewielkie prowadzenie. W tej kwarcie, jak i w całym meczu sędziowie odgwizdywali sporo fauli, zwłaszcza na korzyść gospodarzy, którzy potrafili to wykorzystać i skutecznie wykonywali rzuty osobiste, często 2+1. Jeszcze na 40 sekund przed końcem gospodarze prowadzili 45:44, jednak w naszym zespole dał o sobie znać „syndrom ostaniej minuty”. Nie dość że nie trafiliśmy pewnych punktów to dodatkowo przez nasze błędy i brak koncentracji – w 40 sekund straciliśmy aż 8pkt(!), m.in. równo z syreną kończącą II kwartę rywale trafili za 3pkt i z wyrównanego wyniku zrobiło się 53:44. Chyba myślami byliśmy już na przerwie…Do III kwarty przystąpiliśmy z zamiarem szybkiego odrobienia strat. Od początku uzyskaliśmy wyraźną przewagę i nasza strata punktowa topniała w oczach. Gospodarze odpowiadali rzutami z dystansu, indywidualnymi wejściami pod kosz i…. skutecznymi osobistymi. Na 3 minuty przed końcem kwarty był remis 54:54. W ostatnich 20 sekundach pozostało do odrobienia 4 punkty i nie byłby to zły rezultat, gdybyśmy znowu nie przysnęli w końcówce. Po raz kolejny zamiast trafiać – nie trafialiśmy, nawet spod kosza, a skuteczna kontra koszykarzy z Warszawy oraz celna „trójka” ustawiły wynik – 67:58. Mimo niekorzystnego rezultatu do odstatniej kwarty przystępowaliśmy z wiarą w końcowy sukces. 9 punktów do odrobienia było całkowicie w naszym zasięgu. Niestety początek nie wyglądał dobrze, pierwsze dwie akcje rzutowe należały do nas, jednak nie zakończyły się punktami. Potem rywale po naszym błędzie w zastawianiu zdobyli 2pkt i kolejne 2 po przechwycie. W dalszej części ponownie mecz się wyrównał, ale gra „kosz za kosz” nie niwelowała naszej straty punktowej. Musieliśmy postawić wszystko na jedną kartę. Sporym utrudnieniem był fakt że kilku naszych zawodników miało już po 4 faule, co ograniczało im grę w obronie. Z czasem stopniowo zaczęliśmy odrabiać straty. Przy stanie 80:70 sędziowie popełnili 2 karygodne błedy, które zaważyły na końcowym wyniku. Najpierw nie odgwizdali ewidentnego faulu na naszym zawodniku, któremu rywale zabrali piłkę w naszej trumnie uderzając go po rękach i tym samym zdobyli łatwe punkty – a w kolejnej akcji był popchnięty nasz zawodnik będący w posiadaniu piłki, dodatkowo próbując wstać rzekomo popełnił faul ofensywny. Nastąpiły rzuty osobiste, które na 2pkt zamienił jeden z zawodników z Ochoty. Konsekwencją tych błędów były nie tylko straty punktowe, dodatkowo wprowadziło to irytację w nasze szeregi. Zawodnicy bardziej zastanawiali co „odstawia” para sędziowska niż co mają grać. Po chwili kolejno z parkietu musiało zejść naszych 3 podstawowych zawodników i szansa na wygraną została pogrzebana. Ostatecznie Sokół przegrał to spotkanie 95:76.

Na pewno wynik nie odzwierciedla róznicy między zespołami. My mieiśmy przewagę wzrostu, nasi przeciwnicy celniej trafiali. Całe spotkanie było dość wyrównane. Toczyło się w dosć szybkim tempie. Wiele rzutów z dystansu, sporo walki na tablicach i bardzo dużo osobistych. Rywale wielokrotnie zdobywali punkty z faulem dzięki czemu uzyskiwali dodatkowy punkt z rzutów osobistych. Spora też w tym zasługa pary sędziowskiej,która wyraźnie dawała odczuć który zespół preferuje, bo przy faulach w drugą stronę nie byli już tacy drobiazgowi. (Zresztą podobno sędziowie „na codzień” gwiżdzą ligi szkolne i z takim poziomem gwizdania powinni zostać w rozgrywkach międzyszkolnych, bo do pozostałych ” III ligowych” sędziów sporo im jeszcze brakuje). Trzeba jednak przyznać że koszykarze z Ochoty imponowali skuecznością rzutów z gry. Zwłaszcza z rzutów osobistych, a że w całym meczu osobistych wykonywali wręcz rekordową liczbę to zdobywanie punktów mieli zdecydowanie ułatwione.

MKS OCHOTA Warszawa – OKK SOKÓŁ Ostrów Maz.

95:76 (21:20) (32:24) (14:14) (28:18)

Punkty dla Sokoła:

  • Mazurek Paweł – 18
  • Skarpetowski Paweł – 10
  • Barszcz Piotr – 27
  • Kiliś Michał – 2
  • Bieńkowski Adam – 6
  • Zadroga Artur – 8
  • Borowy Marek – 5
  • Helcbergiel Grzegorz – 0
  • Zaręba Mateusz – 0
  • Kuchciński Jacek – 0

{cms_module module=”Forum” forum=”Syndrom ostatniej minuty.”}