04.12.2004. W drugim meczu rundy rewanżowej przeciwnikiem Sokoła był zespół MKS ELITA Wołomin. Po fatalnej pierwszej kwarcie, słabej skuteczności rzutowej w całym meczu oraz emocjonującej końcówce, Sokół przegrał na własnym parkiecie z MKS ELITA Wołomin 74:80.
OKK SOKÓŁ – MKS ELITA Wołomin
04.12.2004. W drugim meczu rundy rewanżowej przeciwnikiem Sokoła był zespół MKS ELITA Wołomin. W pierwszych minutach nie było to porywające widowisko. Oba zespoły grały bardzo wolną koszykówkę i popełniały dużo błędów. Sporadycznie dochodziło do sytuacji podkoszowych. Pierwsi przebudzili się zawodnicy Elity. Dzięki skutecznym rzutom z dystansu oraz lepszym zbiórkom na tablicach, uzyskali kilkopunktowe prowadzenie. Fakt ten wyraźnie ożywił zespół gospodarzy i sprawił, że w tym momencie Sokół powrócił do gry, zaczął lepiej bronić i osiągnął przewagę na parkiecie. Niestety nie przekładało się to na zdobycze punktowe. Wprawdzie wypracował sobie więcej okazji do zdobywania punktów zarówno spod kosza jak i z dogodnych pozycji rzutowych, lecz ich skuteczność wynosiła jedynie poniżej 30%. Przeciwnicy, mimo iż oddali mniej rzutów zdobyli więcej punktów i tę kwartę wygrali 21:13. Do połowy II kwarty na parkiecie „królowały” niecelne rzuty i błędy.
Potem goście podkręcili tempo gry, coraz pewniej atakowali kosz, dobrze zbierali i zdobywali punkty z dobitek. Koszykarze z Ostrowi często zmieniali warianty obrony, z obrony strefowej na każdy swego i odwrotnie. Dzięki temu po kilku przechwytach zdobyli kilka punktów z kolei i zmniejszyli stratę do 4 oczek -28:32.
Do końca spotkania oba zespoły toczyły wyrównany pojedynek. Uzyskana w pierwszej kwarcie przewaga Elity przez cały mecz oscylowała między 3 a 7 pkt. Zawodnicy z Wołomina grali szybkie akcje, próbowali rozciągać obronę Sokoła i oddawali rzuty z półdystansu, dobrze bronili, kilkukrotnie przechwytując piłkę zdobywali punkty z kontrataku. Sokół próbował odrabiać straty oddając bardzo dużo rzutów za „trzy” – niestety nie przynosiło to powodzenia gdyż tego dnia po prostu piłka nie chciała im wpadać do kosza, więc przewaga własnego parkietu nie okazała się dodatkowym atutem. Na 33 sekundy przed końcem meczu Sokół przegrywał 74:77, była jeszcze szansa na końcowy sukces. Po fulach gości, najpierw Artur Zadroga nie trafił dwóch osobistych, a w kilka sekund później dwukrotnie spudłował Piotrek Chmielewski, wyraźnie dała się odczuć nerwowa końcówka. Kolejną akcję Elity Sokół musiał przerwać faulem taktycznym. Zawodnicy Elity rzutami osobistymi ustalili wynik meczu na 74:80.
Zawiodła przede wszystkim słaba skuteczność rzutowa. Także rzuty osobiste pozostawiały wiele do życzenia. Dodatkowo błędy przy zastawianiu pod własną tablicą złożyły się na przegraną. Zdecydowanie trzeba to poprawić.
74:80 (13:21) (16:15) (22:21) (23:23)
Punkty dla Sokoła:
Feliga – 0
Helcbergiel – 0
Wierzejski – 9
Kowalski – 0
Starzak – 19
Zadroga – 18
Chmielewski – 23
Pieńkowski – 2
Szymański – 3
Spinek – 0
Po meczu trener ELITY Zbigniew Kulma powiedział:
”Dobrze zaczęliśmy ten mecz, ale Sokół grał ambitnie i zrobiła się nerwowa końcówka. Wygraliśmy mecz dzięki powtórzeniom rzutów po zbiórce i koszom po dobitce, tylko tym wygraliśmy, bo w ataku i w obronie było po równo, ale chyba żeśmy dobili trzy razy więcej piłek spod kosza niż Sokół i to zadecydowało”
Zdjęcia z meczu:
Więcej zdjęć z tego meczu -w GALERI.
Komentowanie zablokowane.