W drugim ligowym meczu u siebie, SOKÓŁ podejmował Wisłę Kraków.
Spotkanie zakończyło się przegraną Sokoła 66:76, chociaż początkowo nic nie wskazywało na niekorzystny wynik końcowy. Po 3 minutach meczu Sokół prowadził 8:2, po chwili było już 12:4. Goście jednak się nie poddawali i stopniowo odrabiali stracone punkty. Zdecydowanie im w tym „pomogliśmy”, popełniliśmy kilka prostych strat i niecelnych podań.
W końcówce jednak ponownie lepszy był ostrowski zespół, a celna trójka Radka Zaręby – trafiona równo z syreną kończącą pierwszą odsłonę- ustaliła wynik na 25:16.
W drugiej kwarcie Sokół dołożył kolejne punkty i utrzymywał kilkunasto punktowe prowadzenie. Powinno być znacznie lepiej, jednak ponownie w kilku akcjach zabrakło dokładności. Mimo to po II kwartach wygrywaliśmy 43:30.

Do przerwy było optymistycznie, jednak po przerwie kibice przecierali oczy ze zdumienia. Sokół zupełnie przestał trafiać. Można było odnieść wrażenie, że w szatni nasi zawodnicy zapomnieli jak się gra w koszykówkę. Pierwsze punkty zdobyliśmy dopiero po 5 minutach III kwarty, a w tym czasie nasi rywale zgromadzili już 17 oczek i wyszli na prowadzenie 43:47.
W końcówce Sokół jednak wrócił do gry i ostatecznie doprowadził do remisu po 51. Jak się potem okazało, te 5 minut zaważyło na losach całego spotkania. Strata wysokiej przewagi, słaba skuteczność i proste błędy, spowodowały brak pewności, która pozostała do końca meczu; dodatkowo kontuzji doznał Piotr Barszcz.

Jeszcze na początku IV kwarty powiało optymizmem. Cztery punkty na otwarcie tchnęły wiarę w zespół i kibiców. Niestety znowu nie poradziliśmy sobie z presją wyniku. Przytrafiły się kolejne straty i cały trud poszedł na marne. Goście odskoczyli na kilka punktów i tej przewagi nie oddali do końca meczu. Ostatecznie Sokół uległ Wiśle Kraków 66:76.

Główna przyczyna porażki – to straty, straty i jeszcze raz straty. W całym meczu było ich aż 23, niestety po wielu z nich krakowianie zdobyli kilka cennych punktów. Wprawdzie w pozostałych statystykach wypadliśmy lepiej niż nasi rywale, jednak nie przełożyło się to na naszą wygraną.
To był trzeci przegrany mecz z rzędu i trzeci w którym na początku byliśmy lepszym zespołem. Trzeba wyciągnąć wnioski i walczyć w kolejnych meczach o zwycięstwa. Optymistycznie wygląda to, że z każdym przeciwnikiem potrafimy grać jak równy z równym, trzeba tylko popracować by ta forma była przez cały mecz. Sezon jest długi, a my łatwo się nie poddamy.

Jak się okazało – w tej kolejce nie tylko my przegraliśmy wydawało się „wygrany mecz”, a gra w trzeciej lub czwartej kwarcie i wyraźna wygrana lub przegrana jej kilkunastoma punktami – odwróciła losy nie tylko naszego meczu.
Podobnie jak w Ostrowi było w Piasecznie, gdzie tamtejszy KS był bliski pokonania lidera grupy MCS Daniel Gimbaskets Przemyśl, jednak wygraną stracił przegrywając III kwartę 8:26, a cały mecz 80:83.
LKS Łódź wyrwała zwycięstwo Polonii Warszawa wygrywając w IV kwarcie 21:4 a całe spotkanie 70:60.
W Skierniewicach gospodarze przegrali ze Stalma AZS UMCS Lublin 69:76, po przegranej IV kwarcie 9:23.
„Normalnie” było tylko w Krakowie, gdzie AZS AGH Alstom Kraków pokonał KS Księżak Łowicz 73:56 chociaż w I kwarcie nieznacznie przegrywał.

SOKÓŁ Ostrów Mazowiecka – TS WISŁA Kraków 66:76
(25:16) (18:14) (8:21) (15:25)

PRZEBIEG MECZU

STATYSTYKI

sok-wisla