W sobotę Sokół uległ na wyjeździe zespołowi MKS Skierniewice 95:60. O przegranej zadecydowała głównie mało skutecznie zagrana pierwsza kwarta, jednak nie bez znaczenia była tu postawa sędziów, którzy wielokrotnie nie odgwizdywali fauli rywali na naszych zawodnikach (nie tylko było widać ale i słychać) – pierwszy faul zauważono dopiero na kilka sekund przed końcem kwarty (ale to chyba tylko „dla przyzwoitości”). To na pewno wprowadzało sporo frustracji i miało odzwierciedlenie na wynik tej odsłony, jak i w konsekwencji – całego meczu. Nie dziwi zatem fakt że po I kwarcie wysoko przegrywaliśmy – 32:12.
Jak do tej pory w samych superlatywach można było mówić o poziomie sędziowania w II lidze, niestety tylko do meczu w Skierniewicach.
Drugą kwartę wygraliśmy 1 punktem (17:18) ale do przerwy gospodarze wysoko prowadzili 50:30. Nie do zatrzymania w zespole ze Skierniewic był Mariusz Wójcik, który do przerwy miał na swoim koncie już 23 punkty.
III kwarta rozpoczęła się od 7 punktów  Sokoła, które zdobył Piotr Barszcz. Trener naszych rywali jednak wziął czas, co pozwoliło „poukładać” obronę MKS-u, a zarazem wybiło nas z rytmu gry. Gospodarze ponownie zaczęli trafiać i odrobili z nawiązką stracone punkty. Tę kwartę przegraliśmy 25:17, ostatnią 20:13, a cały mecz 95:60.
W tym spotkaniu, w naszym zespole zadebiutował Tomasz Gałan, który do tej pory trenował w SKK Siedlce. Mierzący 212 cm wzrostu zawodnik zdobył w debiucie 11 punktów i miał 6 zbiórek. Widać jeszcze brak zgrania, ale z czasem powinno to wyglądać już dużo lepiej. Piotr Barszcz zakończył spotkanie z 19 punktami, a kilkoma swoimi efektownymi „wjazdami” pod kosz, uciszył dopingującą publiczność.
Po raz kolejny zabrakło nam lepszej skuteczności. Trzeba jednak przyznać, że w hali w Skierniewicach nie rzucało nam się łatwo – to kwestia przyzwyczajenia. By tam trafiać, najlepiej jest rzucać „o tablicę” – co skutecznie wykonywali gospodarze. Rzucając „czysto”, piłka wykręcała się z tych specyficznych obręczy koszy, które coraz rzadziej można spotkać na koszykarskich parkietach.
W całym meczu oddaliśmy o 7 rzutów z gry więcej niż gospodarze (Sokół 26/72, MKS – 34/65), jednak schodziliśmy z parkietu przegrywając 35 punktami. Jak widać po skutecznościach z gry – nie byłaby tak duża różnica punktowa, miała na nią wpływ 95% skuteczność gospodarzy z rzutów osobistych (19/20 – wszystkie o tablicę 🙂 ) przy 6/14 Sokoła.
Gospodarzy głośno dopingowała kilkunastoosobowa grupa kibiców, jednak poza dopingiem – z trybun leciały w naszym kierunku różne teksty i wyzwiska, których nie wypada tu przytaczać. Spiker na to nie reagował, zwłaszcza że na trybunach siedziała spora ilość dzieci. Potoczne określenie „wiocha” chyba by tu najlepiej pasowało, ale przecież Skierniewice mają około 50 tyś mieszkańców 🙁
Cóż…. momentami doping i sędziowanie było na podobnym poziomie, ale być może to tamtejszy standard – jednak mamy nadzieję że to tylko „wypadek przy pracy”.
Ostatecznie wysoko przegrywamy 95:60, ale w rewanżu nie jesteśmy bez szans. W tym spotkaniu zagraliśmy w mocno okrojonym składzie, a praktycznie zagrało 5 – 6 zawodników z podstawowej rotacji, nie było m.in. Pawła Mazurka, Radka Zaręby oraz Bartka Pieńkowskiego, a zespół ze Skierniewic jest zdecydowanie w naszym zasięgu. Może po prostu nie mieliśmy dnia ???
Za tydzień mecz wyjazdowy z AZS AWF ggmedia.pl Kraków.

MKS Skierniewice – OKK SOKÓŁ Ostrów Mazowiecka
(32:12) (17:18) (25:17) (20:13)

STATYSTYKI

IMG_7874 IMG_7878 IMG_7886 IMG_7888