22.11.2008. Po ostatniej wygranej z Politechniką Warszawa liczyliśmy na dobrą grę i wynik w rewanżowym meczu z LA Basket. Niestety już od pierwszej kwarty gra nam się nie układała i daliśmy sobie narzucić styl gry zespołu z Warszawy,
Gospodarze grali szybką piłką, oddawali skuteczne rzuty z dystansu, a z pierwszych 16 punktów, aż 12 zdobyli „trójkami”. Dopiero od staniu 20:4 gra zaczęła się nam układać, poprawiliśmy obronę oddawaliśmy więcej rzutów na kosz przeciwnika. Niestety brakowało skuteczności, dodatkowo zespół z Warszawy bardzo dobrze bronił. Do końca kwarty mimo punktów z obu stron, przewaga punktowa nie zmieniła się i na konieć wynosiła 16pkt (27:11).
II kwarta to przede wszystkim dobra obrona obu zespołów, to była zacięta kwarta z bardzo małą ilością zdobytych punktów – 9:7 (chyba rekord ligowy 😉 ). W tej części w naszym zespole wszystkie punkty zdobył Piotrek Barszcz. Do przerwy wynik brzmiał 36:18.
Mieliśmy do odrobienia 18 punktów, w koszykówce to dużo i mało. Przed nami było jeszcze 20 minut gry i wszystko mogło się zdarzyć.
III kwartę zaczęliśmy źle, początek wyglądał zupełnie jak w I kwarcie – zanim weszliśmy w grę, przeciwnicy rzucili już nam kilka punktów. Zamiast zmniejszyć straty, pozwoliliśmy rywalowi na powiększanie przewagi. Na początku tej kwarty kontuzji doznał Sławek Starzak i już do końca nie pojawił się na parkiecie. Zaczęliśmy popełniać straty w ataku, a błędy w obronie i nie wykorzystane kontrataki sprawiły, że przez pierwsze 5 minut tej kwarty to koszykarze LA Basket dominowali na parkiecie. W dalszej części gra się wyrównała. Strata była jednak duża i jak się potem okazało – III kwarta była tą, która zadecydowała o wysokości naszej przegranej.
W ostatniej odsłonie pokazaliśmy, że potrafimy jednak grać. Zdecydowanie poprawiliśmy obronę i nie pozwalaliśmy rywalowi zdobywać punktów (chciałoby się powiedzieć dlaczego tak późno), dzięki czemu prawie 40 punktowa strata zaczęła wyraźnie topnieć.
Przy jednej z kontr, będąc praktycznie sam na sam z koszem – przy próbie wsadu- brutalnie faulowany był Piotrek Barszcz. Rywal wyraźnie wbiegł pod niego i Piotrek spadł na plecy uderzając głową o parkiet, wyglądało to dość dramatycznie, ale sędziowie odgwizdali jedynie „normalny” faul. Dziwne, bo zwłaszcza od tego sezonu takie faule są odgwizdywane conajmniej jako niesportowe…
Kolejny nasz zawodnik musiał opuścić parkiet i nie pojawił się już do końca meczu (miejmy nadzieję, że nic poważnego się nie stało). Do tej pory graliśmy bardzo dobrze, rzucając aż 15 punktów „z rzędu”, ale osłabienia i zmęczenie dawało się już we znaki. Koszykarze z Warszawy to dobrze poukładany zespół, dobrze broniący i atakujący, dobrze rozgrywający piłkę, a przede wszystkim – skuteczny w rzutach z dystansu. Pomimo sporej przewagi punktowej nie zamierzał nam ułatwiać gry, zawodnicy LA Basket cały czas grali „swoje” i zaczęli kryć nas na całym parkiecie. Na dwie minuty przed końcem za 5 przewinień parkiet opuścił Paweł Skarpetowski i straciliśmy mocny punkt obrony. Gospodarze znowu przejęli inicjatywę i zdobyli 11 punktów z rzędu.
W tej kwarcie zagraliśmy tak jak powinniśmy zagrać cały mecz. Mimo, że w ostatnich minutach straciliśmy te 11 pkt, to i tak IV kwarta była wygrana przez nasz zespół 24:21. Po ostatnim gwizdku sędziego wynik brzmiał 90:56.
Nie da się ukryć, że liczyliśmy na lepszy wynik i grę. Zabrakło nam koncentracji i skuteczności, bo w II i IV kwarcie pokazaliśmy że możemy grać jak „równy z równym”. Rywal w przeciwieństwie do nas, w pełni wykorzystał swoje atuty, trafiając m.in. 10 celnych rzutów za „trzy” i zasłużenie wygrał to spotkanie.
LA BASKET – OKK SOKÓŁ 90:56
(27:11) (9:7) (33:14) (21:24)
Punkty dla Sokoła:
Mazurek Paweł – 10
Skarpetowski Paweł – 2
Zaręba Mateusz – 2
Barszcz Piotr – 13
Bieńkowski Adam – 18
Kiliś Michał – 2
Gragorek Paweł – 0
Borowy Marek – 0
Pieńkowski Bartłomiej – 2
Zadroga Artur – 4
Starzak Sławomir – 3
Kuchciński Jacek – 0
Komentowanie zablokowane.