22.11.2003.Tego dnia Sokół podejmował lidera naszej grupy, dotychczas niepokonaną drużynę – UKS Milanówek. Chociaż faworytem meczu byli goście to nie mieliśmy zamiaru oddać łatwo meczu.



22.11.2003. Tego dnia Sokół podejmował lidera naszej grupy, dotychczas niepokonaną drużynę – UKS Milanówek. Chociaż faworytem meczu byli goście to nie mieliśmy zamiaru oddać łatwo meczu. Drugi zespół w tabeli -KS Piaseczno, który pokonaliśmy na wyjeździe w pierwszej kolejce, przegrał z Milanówkiem tylko 3 punktami w poprzedniej kolejce. Biorąc pod uwagę powyższy fakt wiedzieliśmy że jednak jest szansa wyjść z tego spotkania z przysłowiową tarczą, tym bardziej że gramy u siebie.
Pierwszą kwartę jednak przespaliśmy. Zawodnicy z Milanówka skutecznie rozrzucali naszą strefę dziurawiąc nasz kosz dosłownie z każdej pozycji. 1 kwartę wygrali zdecydowanie 13:21.
Druga kwarta to całkowita zmiana taktyki naszego zespołu i krycie każdy swego. To pozwalało na odrabianie strat, jednak chwilowe zastoje w grze w decydujących momentach powodowały że przeciwnicy ponownie zwiększali swoją przewagę. Trzecia kwarta miała podobny przebieg do drugiej z tym że można było odczuwać większą determinację zawodników „Sokoła”, zwłaszcza w 2 części tej kwarty. Heroiczne wejścia D.Popławskiego, skuteczne rzuty A.Zadrogi, oraz wirtuozyjne akcje zarówno defensywne jak i ofensywne P.Skarpetowskiego zatrzymały rosnącą przewagę gości. Nareszcie do gry włączył się nasz dotychczas najlepszy strzelec P.Chmielewski, który w pierwszych dwóch kwartach zdobył jedynie 1 punkt (!). W tej kwarcie oba zespoły rzuciły aż po 30 punktów.
W IV kwarcie na parkiecie mogliśmy zobaczyć zupełnie innego Sokoła. Jak powiedział jeden z kibiców: było wszystko- zbióra, mocna obrona, dobre krycie i pomoc- aż miło było popatrzeć. Zaczęliśmy odrabiać. Ziarnko do ziarnka aż uzbiera się miarka, wedle tego powiedzenia koszykarze Sokoła zniwelowali straty aby na kilka minut przed końcem meczu różnica wahała się między 3-4 punktami. Dwukrotną szanse na dojście przeciwnika miał A.Zadroga próbując trafić zza lini 6,25 metrów, niestety piłka tylko zatoczyła się po obręczy i nie wpadła do kosza. Można gdybać co by było gdyby.. W końcówce zabrakło trochę szczęścia, może trochę kondycji. Nietrafione 100% sytuacje, duża liczba nietrafionych osobistych w porównaniu z zawodnikami z Milanówka, zbiórki gości po nietrafionych osobistych na naszej tablicy. Pod koniec meczu za 5 fauli, parkiet opuścił D.Popławski, który w IV kwarcie skutecznie krył rozgrywającego drużyny z Milanówka. Szkoda, może udało by nam się wygrać ten mecz. 🙂


Tradycją stało się ocenianie kompetencji sędziów. Żeby tradycji stało się za dość należy śmiało stwierdzić że w tym meczu, jak rzadko w którym, mogliśmy obserwować w akcji dwójkę sędziowską do której nie można było mieć jakichkolwiek zastrzeżeń.. Oczywiście zdarzały się niedopatrzenia i pomyłki lecz były one na korzyść raz to jednej raz to drugiej drużyny. Ogólnie 5 z małym plusem za sędziowanie.
Trzeba pogratulować kilku zawodnikom z Milanówka cwaniactwa koszykarskiego. W skrócie – potrafili faulować tak, że sędzia zazwyczaj tego nie widział (co mi się jednak udało: )


Nie wiem na jak dużą grupę ludzi wpłynie mój apel ale jeśli już przychodzicie na mecz to bądzcie obecni na trybunach. Nie musi to być ciągły doping dla Sokołów, ani ciągłe gwizdy dla przeciwników. Zabrakło pomocy „szóstego zawodnika”, czyli publiczności, zwłaszcza w końcówce kiedy goście mieli do wykorzystania duża liczbę rzutów osobistych a kilka gwizdów w takich sytuacjach przydałoby się i na pewno nie działają one na przeciwnika mobilizująco! W prawdzie w samej końcówce było OK, ale brakowało tego przez większą część meczu, szczegolnie gdy przegrywaliśmy. Mimo to wielkie dzieki.
Podziękowania dla cheerliders i pani Barbary Siwek oraz dla „stolika”. Dzięki.


(Autor: ?, zdjęcia (c): A.S.)


79:84 (13:21) (13:19) (30:30) (23:14)


Dla Sokoła punkty zdobyli:
A.Zadroga-16, P.Mazurek-14, K.Wierzejski-4, D.Popławski-9, P.Skarpetowski-16, P.Chmielewski-13, B.Pieńkowski-5, S.Starzak-0, G,Helcbergiel-2