13.12.2003. Tego dnia Sokół podejmował na własnym parkiecie LEGIĘ Warszawa. Ponieważ drużyny sąsiadują ze sobą w tabeli (Legia 4, Sokół -5) to obu zespołom dodatkowo zależało na wygranej. Jak się okazało 13-ty dzień miesiąca nie był szczęśliwy dla naszej drużyny. Problemy zaczęły się już przed meczem….



OKK SOKÓŁ – LEGIA Warszawa


13.12.2003. Tego dnia Sokół podejmował na własnym parkiecie LEGIĘ Warszawa. Ponieważ drużyny sąsiadują ze sobą w tabeli (Legia 4, Sokół -5) to obu zespołom dodatkowo zależało na wygranej. Jak się okazało 13-ty dzień miesiąca nie był szczęśliwy dla naszej drużyny. Problemy zaczęły się już przed meczem, gdy w trakcie rozgrzewki awarii uległ jeden z koszy, a na domiar złego i zegar mierzący 24 sekundy tez odmówił posłuszeństwa…. na kilkanaście minut przed rozpoczeciem meczu okazało sie że i nasz kosz należy „poprawić”, przez to musielismy zakończyć naszą rozgrzewkę i po kilku minutach do gry przystąpiliśmy właściwie „nie rozgrzani” wręcz „zastygli”. Jak się okazało miało to wpływ na naszą grę w pierwszej kwarcie. Nic nam nie wychodziło, nie czuliśmy jeszcze piłki i wyraźnie ja przegraliśmy 11:20. W II kwarcie sytuacja sie poprawiała, jednak w tej częsci zawodnicy z Warszawy pewniej rozgrywali piłkę, celnie rzucali  i skutecznie wykorzystywali nasze błędy (straty), których w tym meczu mieliśmy wyjątkowo sporo.
Po dwóch kwartach nasza strata sie powiększyła i wynosiła już 14pkt. – 25:39. W kolejnych odsłonach stroną atakującą była drużyna Sokoła. Trochę przyśpieszyliśmy grę, akcje coraz bardziej się zawiązywały, jednak nadal nie tworzyliśmy zgranego zespołu. Zdobywaliśmy punkty po walce i wypracowanych sytuacjach, jednak je traciliśmy w bardzo prosty sposób. Po wielu złych podaniach traciliśmy piłkę i na domiar złego nie wracaliśmy do obrony, a Legioniści wielokrotnie zdobywali punkty z kontry – właściwie bez naszej obrony – sam na sam z koszem. Te błędy wprowadzały zamieszanie i nieporozumienia. Wzajemnie obarczaliśmy się winą za błędy co pogarszało tylko sytuację i powodowało jeszcze większe błędy. Niestety to nie był nasz dzień. Zespół z Warszawy grał spokojnie, przewaga uzyskana w pierwszej połowie meczu właściwie ustawiła taktykę gry Legi – mocniejszą obronę i grę z kontrataku. W ostatniej cześci błędów było już mniej, jednak nie trafialiśmy do kosza nawet z czystych sytuacji. Mimo że wygraliśmy IV kwartę to było to zbyt mało by pokonać Legię. Ostatecznie SOKÓŁ uległ 56:70.
Cały mecz był dość wyrównany, wszystkie kwarty goście grali na równym -dobrym- poziomie, jednak nie byli zespołem lepszym, ale byli zespołem skuteczniejszym i potrafiącym wykorzystać błędy przeciwnika, a tego dnia mieli ku temu wyjątkową okazję. To było kluczem do zwycięstwa. Trzeba przyznać że przy naszej fatalnej skuteczności i ogromnej ilości strat, Legia powinna wygrać to spotkanie dużo większą różnicą punktów.



56:70
(11:20) (14:19) (17:18) (14:13)

Dla SOKOŁA punkty zdobyli:
Artur Zadroga -9
Paweł Mazurek -14
Krzysztof Wierzejski -6
Daniel Popławski -7
Paweł Skarpetowski -10
Piotr Chmielewski -4
Sławomir Starzak -6
Grzegorz Helcbergiel -0


(autor i zdjecia (c) A.S.)