Nie doczekali się kibice kolejnej wygranej Sokoła na własnym parkiecie. Tym razem na drodze stanął zespół UKS Jagiellonka Warszawa, który w tym sezonie nie doznał jeszcze porażki.
Po pierwszych dwóch kwartach można było liczyć, że Sokół jest w stanie pokonać lidera naszej grupy. Jednak w ostatniej kwarcie goście wyszli na prowadzenie, którego nie oddali już do końca meczu.

UKS Jagiellonka jak do tej pory była jedynym niepokonanym zespołem w lidze.
W pierwszym meczu z Jagiellonką w Warszawie, Sokół przez większość spotkania prowadził, jednak przegrał 85:81, tracąc prowadzenie na 40 sekund przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Tym razem rewanż odbywał się w Ostrowi, więc mimo że nie byliśmy faworytem, mieliśmy nadzieję na sprawienie niespodzianki i pokonanie warszawskiego zespołu.
Zaczęliśmy dość obiecująco od szybkiego prowadzenia 5:0. W czwartej minucie przy stanie 8:5 dla nas, wyraźnie zaspaliśmy w obronie, kilka punktów z rzędu zdobyli koszykarze w Warszawy i po raz pierwszy wyszli na prowadzenie 10:8. Trwało ono jednak tylko chwilę bo celna ?trójka” Piotrka Barszcza znów dała nam przewagę punktową. Wyraźnie to pobudziło nasz zespół, bo przez kolejne minuty powiększaliśmy przewagę. Na minutę przed końcem kwarty prowadziliśmy 7 punktami, jednak goście wykorzystując swoją przewagę na tablicach zdobyli jeszcze 4 punkty spod kosza i ostatecznie ta kwarta skończyła się wynikiem 21:17 dla Sokoła.
Druga kwarta toczyła się pod dyktando naszego zespołu. Skutecznie graliśmy w ataku, nieźle graliśmy w obronie, przechwyciliśmy kilka piłek i uzyskaliśmy widoczną przewagę. Było tak aż do stanu 34:27, gdy nastąpiła rotacja w składzie. Zbyt długo trwała nasza organizacja gry, popełniliśmy błędy w obronie i goście tak jak pod koniec pierwszej kwarty znów zdobyli kilka punktów z rzędu. Mimo to, do przerwy nadal prowadziliśmy, ale już tylko 37:33.
W prawdzie III kwartę zaczęliśmy od celnej „trójki”, ale koszykarze z Warszawy ostro zabrali się do odrabiania strat. W pierwszej części tej kwarty kontuzji doznał lider drużyny z Warszawy -Marcin Teklak. jednak po tym fakcie gra Jagiellonki zamiast się osłabić, wyraźnie się poprawiła, zawodnicy z Warszawy bardzo dobrze zaczęli bronić i skuteczniej grać w ataku. Mecz się wyrównał, a tempo gry wyraźnie wzrosło. My nie trafiliśmy kilka razy z dogodnych sytuacji, a większość swoich punktów zdobywaliśmy rzutami „za trzy”. W efekcie w połowie kwarty koszykarze Jagiellonki po raz drugi w tym spotkaniu wyszli na prowadzenie 48:45. Naszą odpowiedzią była kolejna „trójka” i znów był remis. Ostatecznie przed ostatnią odsłoną był remis po 51. Sprawa wyłonienia zwycięzcy nadal była otwarta.
W ostatniej kwarcie nasza gra nie układała się tak jak byśmy tego chcieli. Już na początku dość szybko straciliśmy łatwe punkty. W odpowiedzi nie trafialiśmy z dystansu i przegrywaliśmy walkę na tablicach. Goście znów bardzo dobrze zagrali w obronie. W tej części gry skutecznie rozbijali nasze ataki, a nasze próby wejścia z piłką pod kosz, kilkukrotnie zakończyły się blokiem.
Przewaga Jagiellonki na tablicach uwidoczniła się nie tylko na bronionej desce ale i w ataku. Być może jakbyśmy grali w ataku tak jak wcześniej – więcej rzucali z dystansu – a nie próbowali wejść pod kosz – wynik byłby inny. Dodatkowo zaczęliśmy szukać podań do zawodników na teoretycznie lepszych pozycjach rzutowych, nasze akcje stawały się dłuższe, a czas biegł na naszą niekorzyść. Nie przynosiło to oczekiwanych efektów, a wręcz przeciwnie – popełnialiśmy proste straty, które rywale przeważnie zamieniali na łatwe punkty. Ostatecznie spotkanie zakończyło się przegraną Sokoła 59:70

W obronie nie zagraliśmy źle, ale w IV kwarcie zabrakło nam przede wszystkim skuteczności zawodników zdobywających punkty. Na pewno sprawiła to bardzo dobra obrona naszych przeciwników, ale też w kilku sytuacjach po prostu brakowało nam szczęścia.
Nie dość że w IV kwarcie zdobyliśmy tylko 8 punktów (!) – to w tym 6 z nich z rzutów osobistych.

Nie sprawiliśmy niespodzianki i nie pokonaliśmy lidera grupy, ale mecz mógł się podobać licznie zgromadzonej publiczności. Pokazaliśmy również, że w drużynie jest potencjał i mimo tylko 3 godzin treningowych w tygodniu- możemy grać jak równy z równym nawet z teoretycznie lepszymi zespołami.

OKK SOKÓŁ – UKS Jagiellonka W-wa  59:70 (21:18) (16:15) (14:18) (8:19)

Punkty dla Sokoła:

Artur Zadroga – 3
Grzegorz Helcbergiel – 0
Przemysław Gadaliński – 3
Paweł Skarpetowski – 2
Jacek Kuchciński – 0
Piotr Barszcz – 22
Paweł Mazurek – 7
Bartłomiej Pieńkowski – 14
Łukasz Ryfa – 8