19.02.2005. To był pierwszy z dwóch meczy z zespołem MKS MOS Pruszków, których stawką jest 11 miejsce w lidze. Początkowo oba mecze miały się odbyć we wcześniejszych terminach, jednak na prośbę zespołu z Pruszkowa – z uwagi na mecz Północ-Południe w EBL oraz ze względu na choroby zawodników- zostały przełożone ma później…..

19.02.2005. To był pierwszy z dwóch meczy z zespołem MKS MOS Pruszków, których stawką jest 11 miejsce w lidze. Początkowo oba mecze miały się odbyć we wcześniejszych terminach, jednak na prośbę zespołu z Pruszkowa – z uwagi na mecz Północ-Południe w EBL oraz ze względu na choroby zawodników- zostały przełożone ma później. Tego dnia to nasz zespół był „zdziesiątkowany” panującą grypą. Ciężko było zebrać skład, a najlepszym rozwiązaniem byłoby przełożyć ten mecz. Jednak na mecz do Pruszkowa pojechaliśmy -w siedmiu. Pięciu zawodników z doświadczeniem i dwóch młodych graczy, a co gorsza w składzie nie było żadnego rozgrywającego. Początek nie był zbyt obiecujący, zaczęło się od 7:0, ale już po kilku minutach to Sokół prowadził 7:9. Mimo to gra się jakoś nie układała. Brakowało pewnego wyprowadzenia piłki, rozegrania akcji i dobrego podania. Zawodnicy z Pruszkowa zauważyli że rozegranie- to właśnie jest nasz słaby punkt, kryli na całym boisku niepozwalając na swobodne rozpoczęcie akcji. Wprawdzie popełnialiśmy sporo strat, ale nadal prowadziliśmy wyrównaną grę, niestety tylko do połowy spotkania. Od początku meczu bardzo dobrze w obronie grał Artur Zadroga, kilkukrotnie przechwycił piłki i Sokół zdobywał łatwe punkty, jednak grał z gorączką i często musiał przebywać na ławce rezerwowych. W
naszym zespole było trzech graczy podkoszowych, ale brak dobrego dogrania do nich piłki pod kosz, nie pozwalał na skuteczne ich wykorzystanie. To był mecz właściwie bez żadnej taktyki. Zawodnicy często grali na pozycjach, w jakich w zespole nie grają. Trudno było zagrać jakąś przygotowaną akcję. Na domiar złego Paweł Mazurek -mimo że w całym meczu zdobył 35pkt- zupełnie zapominał, że koszykówka jest grą zespołową. Praktycznie sam rzucał z każdej pozycji, nie widząc pozostałych kolegów na parkiecie. To wyraźnie pogarszało atmosferę w drużynie i o składnych akcjach przestało już być mowy. Zawodnicy z Pruszkowa, mimo że mieli wyższy skład to punkty zdobywali przede wszystkim rzutami z dystansu. Zwłaszcza za 3pkt,- w całym meczu rzucili nam 10 „trójek”. Od połowy III kwarty graliśmy już bez Artura, którego gorączka na dobre posadziła na ławkę. Tę kwartę także Piotr Chmielewski musiał grać dość oszczędnie mając na koncie 4 faule. Nie długo jednak pograł. Zaraz na początku IV kwarty musiał opuścić parkiet za 5 przewinień. Do końca meczu graliśmy już bez potencjalnych zmienników, w mocno eksperymentalnym składzie. Przewaga Pruszkowa cały czas wzrastała, by ostatecznie na koniec meczu wynieść 29pkt.
MKS Pruszków pokonał Sokół 102:73 i był to fatalny mecz w wykonaniu naszego zespołu. Obiektywnie patrząc to gospodarze nie byli wcale trudnym przeciwnikiem, nieźle rzucali, ale słabo bronili. Byli w pełni w naszym zasięgu, jednak w ówczesnej sytuacji był to zespół, który wygrał zasłużenie.
O takiej grze Sokoła (o ile to można nazwać grą) trzeba jak najszybciej zapomiec. Za tydzień rewanż w ostrowskiej hali. Obie drużyny mają zagrać w mocniejszych składach, więc o prawdziwej sile zespołów dowiemy się po meczu rewanżowym. Liczymy na wygraną w naszej hali, ale odrobienie 29 punktowej straty będzie baardzo trudne.
Zapraszamy na rewanż, już 26 lutego, tym razem o godz.15.00 i będzie to ostatni mecz w sezonie 2004/2005.



MKS Pruszków – OKK SOKÓŁ
102-73 (21:15) (19:17) (29:19) (33:22)


Punkty:
Artur Zadroga – 2
Piotr Chmielewski – 15
Arkadiusz Spinek – 4
Paweł Mazurek – 35
Krzysztof Wierzejski -17